Jak Emma Corrin stała się księżną Dianą?

 Witajcie!

W dzisiejszym poście zapraszam Was do lektury artykułu :) Pochodzi on z ostatniego, grudniowego wydania polskiego Vogue'a. Bohaterką wywiadu jest Emma Corrin.

Spotykamy ją w ostatnich chwilach starego życia. Na planie filmowym, na spacerze z psem, wreszcie w domu, który dzieli z przyjaciółmi.
- Jest wieczna - mówi o Dianie, księżnej Walii, w którą wciela się w nowym sezonie przebojowego serialu "The Crown". 

Emma Corrin opowiada o fascynacji księżną, ekscytacji pracą i zszarganych nerwach.

U PROGU SŁAWY


- DOSKONAŁA!
To idealna peruka - rzecznik prasowy Netfliksa pozwala, by jego pełne zachwytu słowa na chwilę zawisły w powietrzu i uniosły radosny ton po całym New Wimbledon Theatre. Jest styczeń, a my znajdujemy się w gmachu edwardiańskiego teatru wśród wieszaków uginających się pod ciężkimi kreacjami. Niżej, na wielkiej widowni wyłożonej szkarłatnym aksamitem, znajdują się reżyser, 40-osobowa ekipa filmowa i 166 statystów w smokingach i jedwabnych sukniach - istny szał i przepych lat 80. w królewskim wydaniu. Ta symfonia wytworności i gwaru warta jest podobno dziesięć milionów funtów za odcinek. Napięcie narasta. Wszyscy czekamy na perukę.


TRZECIE BLOND PUKLE W HISTORII

Fryzura Diany, księżnej Walii to poważna sprawa. Równie charakterystyczne blond pukle mieli Marylin Monroe i Aleksander Wielki, poza tym nie było w historii postaci, która mogłaby księżnej w tej kwestii dorównać. Dlatego producenci The Crown, hipnotyzującego serialu o losach dworu Elżbiety II, przez ponad rok szukali aktorki, której nie przygniotą włosy i udźwignie silną osobowość Diany. Chodzi o czas polowania na cietrzewie w Althorp, kiedy jako 16-latka po raz pierwszy spotkała księcia Karola, związanego wówczas z jej siostrą lady Sarah Spencer do momentu, gdy ich małżeństwo było w rozsypce (a ona miała 28 lat). Zakłady bukmacherskie pękały w szwach, ale trzeba by Jamesa Bonda, aby odkryć, kto został wybrany do roli królowej ludzkich serc. Objawiła się po dwunastu miesiącach. Emma Corrin, bliżej nieznana 24-letnia aktorka, wielbicielka Diany, mieszkająca ze współlokatorami i pieskiem rasy cockapoo (o imieniu Spencer) w jednej z londyńskich dzielnic, dostała propozycję zagrania u boku Olivii Colman i Heleny Bonham Carter. Prasa oszalała, nim jeszcze uchylono rąbka tajemnicy. Podczas zdjęć, które rozpoczęły się w lecie 2019 roku, paparazzi wytrwale próbowali uwiecznić wschodzącą gwiazdę. Zdołali zrobić jedynie kilka zdjęć Corrin w pełnej charakteryzacji.


TO JAK ZOBACZYĆ DUCHA

Znów New Wimbledon Theatre. Zapada wręcz ogłuszająca cisza. W końcu przerywa ją trzeszczący w krótkofalówkach załogi głos: "Emma na plan". Corrin wychodzi zza kurtyny na scenę, a ja wstrzymuję oddech. Przy dźwięku fanfar zdejmuje puchowy płaszcz, odsłaniając replikę jedwabnej sukni w odcieniu kości słoniowej, którą Lady Di miała na sobie w 1985 roku w Royal Opera House. Tańczyła Uptown Girl z baletmistrzem Wayne'em Sleepem, a Karol (w serialu grany przez Josha O'Connora) bacznie przyglądał jej się z loży. Wszystko wydaje się surrealistyczne: scena, pierwsze dźwięki piosenki Bille'ego Joela... Jeszcze bardziej zadziwiająca zdaje się sama aktorka. Jej ciało nagle wydłuża się, broda zaostrza, a ramiona kurczą z nerwów - Emma Corrin staje się prawdziwą Dianą, księżną spacerującą po polu minowym, a każdy ruch wychwytują fotoreporterzy. Błyskają setki lamp. Mnie ten widok przyprawia o dreszcze. Czuję to jeszcze raz kilka miesięcy później, gdy w czerwcy spotykamy się w parku Hampstead Heath, a ona opowiada mi, jak nauczyła się na zawołanie wpadać w akcent Lady Di.
- All right? - mówi delikatnie, lekko przechylając głowę, każdą z sylab wypowiada identycznie jak jej bohaterka. To jak zobaczyć ducha.


UDERZAJĄCE PODOBIEŃSTWO

Netflix subskrybują 193 miliony ludzi i publiczność wciąż rośnie. Wkrótce wszyscy będą mówić o Emmie Corrin. W New Wimbledon, a później w Hampstead Heath pytanie, czy jest gotowa na nadchodzący amok, nie dawało mi spokoju. Wczesne małżeństwo, pompatyczne debiut w rodzinie królewskiej w posiadłości Balmoral, rajskie wycieczki i macierzyństwo - niebawem znów prześledzimy burzliwe losy księżnej Diany, chronologicznie spisane przez Andrew Mortona w biografii wydanej w 1992 roku. To on opisał kulisy jej małżeństwa, a więc niewierność, załamania nerwowe, zaburzenia odżywiania. Scenariusz The Crown jest pełen współczucia, do tego stopnia, że oczami wyobraźni zobaczyłem nagłówki światowych tabloidów.
- Nie mogę się doczekać, aż ludzie obejrzą serial - mówiła mi Corrin na wrzosowisku wiele tygodni po zakończeniu zdjęć.
- Muszę jednak pamiętać, że ze względu na uwielbienie dla Diany każdy będzie miał o mnie własne zdanie - dodała z namysłem. Był jeden z dżdżystych londyńskich dni, mimo to postanowiliśmy pójść na spacer, zabierając ze sobą Spencera. Urodziła się w hrabstwie Kent. W 2015 roku zaczęła studia na Uniwersytecie Cambridge, gdzie była gwiazdą studenckiej sceny dramatycznej. Już wtedy zatrudniła agentkę - prawdziwą, z krwi i kości, a nie zuchwałego łowcę sław. Gdy na początku tego roku wpadliśmy na siebie na przyjęciu organizowanym przez "Vogue'a" z okazji rozdania nagród BAFTA, była czujna, może niepewna, co maskował męski garnitur od Celine. Jeszcze niedawno była studentką, więc niejeden z komentatorów zastanawiał się, czy przypadkiem szum dookoła niej nie jest przesadny. Najwyraźniej nie, bo w grę weszła ambicja. Podczas spaceru mówiła, że nie wie, co umożliwiło jej metamorfozę w Dianę. Tego popołudnia włożyła dżinsy i sweter od Marca Jacobsa z napisem "I Hate Art". Kasztanowe włosy okalały symetryczną twarz. Jest na tyle neutralna, że łatwo ją sobie wyobrazić w każdej roli. Choć podobieństwa nie da się odmówić.


MARZENIE O LOCIE NA KSIĘŻYC

Telefon, który wywrócił świat Emmy Corrin - córki logopedki i biznesmena - do góry nogami, zadzwonił krótko po tym, gdy skończyła studia. W słuchawce usłyszała swoją agentkę, która po rozmowie z Niną Gold, reżyserką castingów The Crown, prosiła ją o pomoc. To działo się, zanim rozpoczęto przesłuchania kandydatek do roli Diany. Na razie chodziło o czytanie scenariusza z Joshem O'Connorem i pięcioma potencjalnymi Camillami.
- Powiedziała: "Wiem, że będziesz bardzo podekscytowana, ale trzymaj, proszę, emocje na wodzy. Potrzebują kogoś jedynie do odczytania dialogów". W studiu, po kilku godzinach pracy, reżyser zapytał ją, czy nie zechciałaby "popracować nad jakimiś rzeczami związanymi z Dianą". Nagrali to. Było lato 2018 roku, dziewięć miesięcy przez ogłoszeniem decyzji, ale szaleństwo się rozpoczęło. Mówiła wtedy, że "przypominało to marzenie o locie na Księżyc", ale już czuła związek z postacią. Miała zaledwie rok, gdy Diana zginęła w wypadku, ale historia o królowej ludzkich serc towarzyszyła jej od dzieciństwa.
- W szkole wszyscy mówili, że moja mama jest do niej niezwykle podobna - wspomina. Tak zaczęła się fascynacja Dianą.
- Tuż przed oficjalnym przesłuchaniem ćwiczyłam rolę z mamą. Przesiadując w kawiarniach, odczytywałyśmy szkic scenariusza - opowiada. To nie było proste.
- Lady Di była dostojna i żywiołowa zarazem, a w jej głosie wyczuwalny był prawdziwy smutek. Dziesiątki razy obejrzała film dokumentalny Księżna Diana. Studiowała jej gesty, sposób poruszania się i uśmiech. Nadszedł dzień spotkania z szychami z Netfliksa i Peterem Morganem, scenarzystą The Crown. 
- To były jedne z najlepszych dwóch godzin w całym moim życiu - mówi. Zaprezentowała się mistrzowsko. W jednej chwili przeobraziła się w nastoletnią panienkę Spencer, by kilka sekund później stać się kruchą Dianą i ostatecznie przeistoczyć we wschodzącą gwiazdę-władczynię. Zapewniła, że umie tańczyć, zaśpiewała do utworu All I Ask of You z musicalu Upiór w operze i wkrótce wezwano ją na czytanie razem z O'Connorem. Nim się obejrzała, dział kostiumów pobierał jej wymiary. Właśnie wtedy otrzymała propozycję roli.


ONA BYŁA KOTEM!

Marzec 2019 roku. Jej kariera zaczęła nabierać rozpędu - wystąpiła w komedio-dramacie Niepokorna miss u boku Keiry Knightley oraz w serialu kryminalnym Pennyworth. Jednak to, że zagra Dianę, ciągle pozostawało tajemnicą.
- Przez długi czas nikomu nic nie mówiłam - wspomina. 
- Nawet przyjaciołom. Kocham ich, ale obawiałam się, że niechcący wydadzą sekret. Gdy było już wiadomo, znajomi zrobili dla niej album z wydrukowanymi fragmentami rozmów z ich grupy na WhatsApp, gdzie cieszyła się z zaproszenia na czytanie albo cztery lata wcześniej zachwycała Lady Di. Później przyszedł czas, gdy stała się jedną z najsłynniejszych kobiet XX wieku - wciąż obecną w pamięci nie tylko Brytyjczyków.
- Jest wieczna - mówiła Corrin podczas naszego spaceru po wrzosowisku.
- Była i będzie ikoną, ponieważ uosabiała wdzięk, szczęście, ale także ogromny smutek. Wydaje mi się, że tym zjednała sobie ludzi. Wiele myśli i emocji okazywała, wiele tłumiła. Była tajemnicza i otwarta zarazem. Hipnotyzująca. 
Przed rozpoczęciem zdjęć odwiedziła Polly Bennett, trenerkę ruchu scenicznego.
- Leżałyśmy na dywanie, zastanawiając się, kim właściwie była księżna Diana. Chcąc zmaterializować wspomnienia o niej, poszukiwałyśmy jej osobowości wśród zwierząt - opowiada.
Emmie wydawała się "sarną w świetle reflektorów", ale Polly uznała, że to zbyt oczywiste porównanie. Zwróciła uwagę, że Lady Di poza tym, że bywała wycofana, odznaczała się też siłą, odwagą i zawsze miała swoje zdanie. Wtedy stało się jasne. Ona była kotem! Przez wiele godzin oglądały filmiki o zachowaniu tych mruczących arystokratów chadzających własnymi ścieżkami.
- Czuję, że poznałam Dianę niczym najbliższą przyjaciółkę - kontynuuje. 
- Może to zabrzmi dziwnie, ale niekiedy mam wrażenie, jak gdyby im towarzyszyła. Przypuszczam, że po tak długim czasie zgłębiania jej historii łączy mnie z nią to samo poczucie empatii, zrozumienie. Pytam, czy to prawda, że miała możliwość porozmawiania z jej terapeutą.
- Nie, nie rozmawiałam z nim. Poznałam natomiast jej prywatnego sekretarza i powiernika marzeń, Patricka Jephsona, który z czułością wspomina ją radosną i zabawną. 


SZCZĘŚCIE, BLASK I OBIETNICE

Coriin w roli Diany ma teraz własną okładkę "Vogue'a" (Emma Corrin była bohaterką październikowego numeru brytyjskiego Vogue'a - przyp. red.). Do sesji czesał ją Sam McKnight, który kiedyś odpowiadał za okładkową fryzurę prawdziwej Lady Di.
- Pomyślałam: "Te dłonie dotykały włosów księżnej" - opisuje z ekscytacją. Oczywiście zaczęli rozmawiać.
- Opowiedział mi o swoich urodzinach, na które Lady Di podarowała mu najbardziej frywolną kartkę, jaką tylko można dostać - śmieje się.
- Gdy zapytał, gdzie znalazła coś podobnego, z wrodzoną gracją odpowiedziała "Mam swoich ludzi". 
Potrafię się utożsamić z jej dziecięcym optymizmem i poczuciem humoru. Jednak praca nad serialem była dla Emmy ciężkim doświadczeniem. Zszargała jej nerwy.
- Sceny toksycznych kłótni małżeńskich czy te, w których odgrywałam bulimię, zebrały żniwo. Nie ukrywam, że to był trudny okres - opowiada.
- Musiałam się zanurzyć w najmroczniejszych miejscach ludzkiego umysłu, ze świadomością, że taki pejzaż niekiedy bywa codziennością.
Na szczęście były też lżejsze momenty. Choćby weselny poranek.
- Niezwykły, szczególnie za sprawą stroju. Dzięki wzornikom od Elizabeth i Davida Emanuelów, którzy projektowali ślubną kreację Diany, replika wyszła niemal identyczna z oryginałem - zachwyca się Corrin.
- Znajdowaliśmy się chyba w Lancaster House w Londynie... Suknię pomagało mi założyć dziesięć osób. Gdy weszłam na plan, ekipa zamarła, jakby zjawiła się sama księżna, której należało oddać cześć. Przy żadnej wcześniejszej scenie nie czułam się tak nieswojo. Dopiero w tej sukni.
Zgodnie z zasadami serialu The Crown, w kolejnym sezonie zmieni się obsada aktorska i wówczas to Elizabeth Debicki założy perukę. Gdy przyszedłem do Emmy do mieszkania mieszczącego się w niewielkiej kamienicy, nie było akurat jej współlokatorów. Emma zaparzyła herbatę i usiedliśmy na balkonie. To rzadki moment, gdy masz okazję spojrzeć na przyszłą gwiazdę w przeddzień sławy w ciepłym świetle domowych lamp, w ostatnich chwilach "starego" życia. Opowiadała o tym, jak po raz pierwszy była śledzona przez fotoreporterów po całym Soho, o presji w pracy, która odcisnęła piętno na jej związku, przez co ostatecznie się rozpadł, o radach od nowej przyjaciółki i mentorki Heleny Bonham Carter (spędziła u niej poprzedni wieczór), o niewyobrażalnej ekscytacji współpracą ze słynnym stylistą Harrym Lambertem i reżyserach, z którymi teraz spotyka się na zoomie. Mówiła o szczęściu, blasku i obietnicach. Nie umknęły jej analogie. Na planie The Crown tłoczyli się paparazzi, desperacko usiłując zrobić Emmie zdjęcia. Diana była zamknięta w podobnej, pozłacanej klatce. W ciszy spogląda na spowite mgłą dachy północnego Londynu. Pytam, czy denerwuje się tym, co właśnie nadchodzi. Kiwa głową.
- Ale jestem również podekscytowana. Naprawdę bardzo podekscytowana.


Artykuł pochodzi z magazynu Vogue Polska, wydanie nr 12 (34) Grudzień 2020, str. 296-303. Tekst Giles Hattersley, tłumaczenie z angielskiego: Pola Dąbrowska. Zachowano oryginalną pisownię.

----------------------------------------------------------
Co myślicie o artykule?
Zapraszam Was jutro na ostatni post w tym roku :) Do napisania!

Brak komentarzy :

Prześlij komentarz

Zgodnie z rozporządzeniem art. 6 ust. 1 lit. a RODO, publikując komentarz zgadzasz się na przetwarzanie danych osobowych. Dane są przetwarzane tylko w celu publikacji komentarza.

Catherine and Meghan © 2015. Wszelkie prawa zastrzeżone. Szablon stworzony z przez Blokotka